top of page

Gdzie zaczyna się sztuka, a gdzie kończy humanizm?

 

      Świat sztuki to dziedzina, w której każdy temat domaga się uwagi. Galeria to przestrzeń, gdzie można zaprezentować problemy społeczne, przyszłość, do której zmierzamy oraz “krzyk” współczesnych problemów. Moje zauroczenie tym miejscem
w głównej mierze wynika stąd, że tematy tabu są tu częściej poruszane. Nie na wszystkie odpowiedzi jesteśmy gotowi, jednak przestrzeń galerii to miejsce, w którym można powiedzieć więcej.

         Każdy z nas w dzieciństwie przechodził przez etap potworów pod łóżkiem czy
w szafie. Mimo to nie każdy z nas się ich bał. Czasami sposobami na walkę z nimi był miękki pluszowy miś, który przyjmował rolę rycerza w ciemną i długą noc. Czasami w walce pomagała nam zwykła kołdra, którą przykrywaliśmy się, gdy wydawało się nam, że potwór skrada się do nas. Niektórzy byli na tyle dzielni, że mówili do stworków, aby ich nie straszyły. Niektóre metody pomagały przetrwać noc i zobaczyć, że faktycznie rano nikogo nie ma pod łóżkiem albo zdać sobie sprawę, że jest to tylko wyobraźnia. 

Po obejrzeniu wystawy Patricia Piccinini.Jesteśmy! (29.10.2021-10.04.2022) w Centrum Sztuki Współczesnej “Znaki Czasu” w Toruniu doznałam swego rodzaju przebudzenia na miarę tego z dzieciństwa. Tym razem jednak wiedziałam, że pewne istoty, które wyszły z wyobraźni mądrej kobiety i pozostaną już wśród nas. Niektóre będą przerażać, a niektóre będą naszymi przyjaciółmi.

      Na wystawie znajdują się rzeźby hiperrealistyczne, które dla wielu odbiorców mogą być postaciami jak ze snu. Stworzenia wprowadzają nas w konsternację. Czym/ kim są? Może rozwiązaniem przyszłości, której mogliśmy nigdy nie przewidzieć. Oczy innego człowieka czasami mogą nam powiedzieć więcej niż możemy sobie wyobrazić, a tym bardziej ślepia istot, które Piccinini stawia przed nami.


      Wybierając się na tę wystawę, warto spojrzeć na nią z punktu widzenia dziecka, które jest w każdym z nas. Chodzi tu o pewną otwartość i kreatywność. Kierując się dziecięcym spojrzeniem na świat, może zobaczymy istoty, które budzą w niepokój. Nie wszyscy potrafimy wyobrazić sobie postaci w naszych głowach, które można zobaczyć na tej wystawie. Czy jest to zabawa z grozą i wyobraźnią? A może jakiś zabieg, badanie społeczne, które ma dać odpowiedź w postaci tekstów krytycznych i głosu zwiedzających?

 

      W pierwszej części ekspozycji jest dostępny wywiad z artystką. Jego autor zaprasza do poznania świata kobiety, która sama przeszła przez trudne etapy w życiu. One zapoczątkowały pewien proces w jej twórczości, który możemy zobaczyć w toruńskim CSW. Członek rodziny artystki zachorował na raka. Wiadomość o chorobie wywołała  strach i niepokój w rodzinie o osobę, która zachorowała. Dla bliskich był to trudny czas przepełniony przykrymi emocjami napędzanymi wizją śmierci i straty. W tym czasie życie rodzinne artystki było skierowane na poszukiwaniu możliwości znalezienia lekarstwa na raka. W rodzinie zaczęto interesować się takimi tematami jak badania laboratoryjne, badania genetyczne, badania nad zmianą genotypu. Wspomniane zainteresowania wynikały z pragnienia zlikwidowania chorób. W kręgu uwagi pojawiał się także temat transplantologii. To zrozumiałe, zwłaszcza gdy uwzględnimy, co podkreśla artystka, odwieczne pragnienie człowieka, by przetrwać. Rzeźbiarka - Patricia Piccinini - broniłaby swoje dziecko każdym możliwym kosztem. Nawet kosztem innego dziecka. Według niej, jest to kwintesencja pierwotnej chęci przetrwania. Impulsem, który wywołał współpracę Piccinini z innymi ludźmi odpowiedzialnymi za powstanie rzeźb, była chęć pokazania, z jakimi problemami zmaga się aktualny świat. Zaczynając od ulepszaniem naszych ciał poprzez problemy moralne, które się z nimi wiążą. 

      Przeżywana strata i ból budzą w ludziach różne instynkty. W przypadku artystki przerodziło się to w sztukę, która była formą terapeutycznego szału, przez który przekazuje wiedzę o świecie. Na wystawie Patricii Piccinini mogłam się więcej dowiedzieć o współczesności niż z bezmyślnego oglądania programów telewizyjnych. 

    

      W wywiadzie artystka wspominała o instalacji Pokrewieństwo. Opowiada o tym, że martwi ją obecny kierunek rozwoju transplantologii oraz problemów ekologicznych, które wpływają na życie zwierząt i ludzi. Mowa tu głównie o gatunku orangutanów. W swoich pracach chce zaznaczyć, jak istotną rolę odgrywa macierzyństwa w życiu człowieka. Obserwując aktualne problemy z przetrwaniem gatunku orangutanów, Piccinini w instalacji łączy humanoidalną realizację małpy, dając szansę prawdopodobnie na zupełnie nowy gatunek, nową krzyżówkę, hybrydę człowieka z małpą. “Czy to wybryk eksperymentów laboratoryjnych?” Na pewno. Jednak nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak ten temat jest aktualny i dzieje się w części świata, gdzie produkowany jest olej palmowy, przykładowo Borneo(Indonezja), która wydaje się nam, że “nas nie dotyczy”, której nie dotykamy na co dzień. Patrząc na to, że jesteśmy spokrewnieni najbardziej z orangutanami, to rynek transplantologii rozważa możliwość korzystania z narządów orangutanów w celu przedłużenia życia ludzkiego. Matka trojga dzieci, przypominające ludzkie, patrzy na nas z uniesioną głową. Bez obawy, a jednocześnie wzbudzając w nas respekt jej decyzji o zaadoptowaniu młodych istot, które nie są z jej łona. W świecie zwierząt panują inne zasady niż sami sobie narzuciliśmy. Jednak istoty dla nas mniej inteligentne mają większą zdolność do zaakceptowania odmiennego gatunku od siebie i otwartość na wychowanie go jak swojego członka stada. My sami mamy problem z tym, aby zaadoptować inne dziecko, jeśli nie jest nasze.  

      Na wystawie na naszą uwagę zasługują różne instalacje: video, pojedyncze realizacje czy serie. Warto zaznaczyć, że cała ekspozycja jest rozłożona na dwa piętra galerii. Rozwiązanie czysto logistyczne, jednak myślę, że taki podział umożliwia spojrzeć na realizacje realizacje artystyczne w zupełnie innej perspektywy. Mam tu na myśli Pole/The Field. Jest to łąka złożona “z “roślin” przypominających coś pomiędzy zwierzęciem, muchołówką i organami rozrodczymi”[1]. Wchodząc w kontrastującą przestrzeń - białych roślin i czarnej podłogi i ścian - możemy zobaczyć obraz nowego świata, który w zupełności jest odrębnym wszechświatem, inną planetą w przestrzeni galaktycznej galerii. Spacer pomiędzy poruszającymi się roślinnymi istotami prowadzi nas do takich instalacjach jak Kwiat zadni/Bootflower, Gazelement/Oskar, czy Para /The Couple.

    Z podobną problematyką “wita” nas  trzykanałowa instalacja wideo: Metaflora (Błękit, Kobalt, Turkus)/Metaflora(Aqua,Cerulean,Turquoise). Przedstawione tutaj hybrydy są realizacją dawnej myśli memento mori. Zapętlony cykl narodzin i śmierci zamknięty w czasie realizacji wideo.  Zmodyfikowane rośliny są bliższe zwierzętom ze względu na ich skórę, która porasta je. Jest to kolejny przykład pracy nad modyfikowaniem świata poprzez łączenie w nim elementów w nowe stworzenia. Czy na takim etapie możemy nazwać się bogami?

      W rozmowie z artystką mogliśmy usłyszeć o znaczeniu instalacji Para/The Couple. Rzeźbiarka chciała zaznaczyć w omówionej pracy pewien temat, który nie jest poruszany powszechnie na świecie. Przykładowo, w jaki sposób męska istota ma ułożoną głowę na ramieniu partnerki. Zamieniając się w podglądacza romantycznej chwili obojga chimer, widzimy pełne zaufanie i odpoczynek samca. Ogólnie przyjęty schemat o sile mężczyzny rozpada się w momencie ułożenia jego głowy na jej ramieniu. Wielu mężczyzn w swoim życiu mogło przytulić się tak choćby do matki. Oznacza to głównie bezpieczeństwo, chęć wejścia w inną rolę niż ciągłego wojownika.

      W jednym z cytatów, które są zamieszczone na ścianach galerii, czytamy: “Ta dzika przestrzeń to mój wszechświat”.[2] Mamy tu do czynienia z artystycznym alchemikiem tworzącym swoje kreatury. Istoty, które powstają w zgodzie z nową technologią. Z nowymi potrzebami rynku.

         Wracając do perspektywy patrzenia oczami dziecka pomaga nam o dostrzec, że to co stoi przed nami, nie musi być przerażające, a wręcz odwrotnie. Może nas zachwycać i zapraszać to zastanowienia się nad własną wyobraźnią.

          Trafnym określeniem na istoty stworzone z silikonu i włókna szklanego jest określenie Chimera. Znajduje się ono w krótkim tekście “Dobrostan Chimery” zamieszczonym na jednej ze ścian galerii. Posługując się metodą CRISPR możemy ulepszać i zmieniać genotypy DNA, tworząc dzięki temu Chimery - “określeniem zaczerpniętym z mitologii greckiej”[3]. Takimi istotami możemy nazwać takie instalacje jak The Field/Pole czy Matka zastępcza/Surrogate.

           Dużym zaskoczeniem była dla mnie Grota/The Grotto. Zbiorowisko ceramicznych nietoperzy, a wśród nich Shadowbat’a (rzeźba hiperrealistyczna nietoperza - pół istoty humanoidalnej, a nietoperza). W pierwszym kontakcie z pracą widzimy, że jest to wnęka wypełniona przeróżnymi ceramicznymi kształtami, które w ostateczności mają imitować nietoperze. Zwierzęta mieszkające w grocie w środowisku naturalnym przyczyniają się do zapylania nocnych kwiatów. Odwrotne ułożenie ssaków w grocie ma przedstawiać ich niewinność i łagodność. Jednocześnie ma dać schronienie istocie różniącej się w zupełności od nich. Przypomniało mi to bajkę pt.: Brzydkie Kaczątko. Ptak pod koniec bajki miało przemienić się w piękną istotę. Jednak możemy tu tylko zobaczyć jedną scenę tej historii, której zakończenia się nigdy nie doczekamy.

       Oddychający pokój/The Breathing Room - duże pomieszczenie z projekcją wideo, które pokazuje oddychające części ciała. Instalacja wideo ma być również badaniem społecznym analizującym pojęcie paniki w inny sposób niż dotychczas. Fragmenty ciała w instalacji poruszają się, a dzięki nagłośnieniu słyszymy, w jaki sposób widziana forma oddycha. Projekcja wideo jest wielkoformatowa, przez co założenia kuratorskie, według mnie, spełniają się w wyniku tego, że odbiorca może poczuć przypływ paniki i przytłoczenia pracą. Mamy przed sobą coś, co żyje własnym życiem, jednocześnie nie mamy nad tym kontroli. Samo to, jak wygląda owe ciało jest, w jakiś sposób przerażające, a co dopiero forma, w którym “żyje”. Uważam, że jest to dobry test dla ludzi, którzy chcą wyjść poza strefę swojego komfortu.

          W przestrzeni galeryjnej jest zdecydowanie więcej niezwykłych rzeźb i realizacji. Na pewno jest to jedna z ważnych wystaw, które warto obejrzeć. Między innymi dlatego, aby być świadomym odbiorcą, a jednocześnie nie reagować zdziwieniem, gdy napotka się w internecie podobne stworzenia. Teorii spiskowych w sieci internetowej na temat pojawiania się istot niewiadomego pochodzenia tworzy się ogromnie dużo i warto zapobiegać niepotrzebnym plotkom. Czasami w internecie można wyszukać informacje na temat bytów, które przypominają niektóre rzeźby Piccinini, jednak opis jest na tyle skąpy i brak jakichkolwiek faktów, że jedynie jest to pozostawione wyobraźni i możliwości dopisywania historii. Zgodnie z tym, co mogliśmy zobaczyć na wystawie, jest ona formą badania społecznego, czy to z Oddychającym pokojem/The Breathing Room, czy z ogólnymi realizacjami dostępnymi w CSW. Po obejrzeniu tej wystawy faktycznie możemy powiedzieć, że Jesteśmy! obecni, aktualni w naszym świecie. Autorka zadaje nam ciekawe zadanie domowe. Opiera się ono na analizie tego, w jakim miejscu granica naszej chęci przetrwania a etyki zaciera się oraz czy na obecny stan “zabawy” ulepszaniem genotypu DNA widzimy nadal ograniczenia, które stawiała przed nami natura i ewolucja.

Maja Odważny

  1. Tekst kuratorski: Pole/The Field, kurator: Marek Żydowicz, 2021.

  2. J.w.

  3. J.w. 

bottom of page