August Zamoyski. Myśleć w kamieniu Galeria Malarstwa i Rzeźby Muzeum Narodowego w Poznaniu,
Poznań 18.10- 13.12.2020,
kuratorzy: dr Anna Lipa, dr Agnieszka Skalska
3 x Zamoyski
August Zamoyski wślizgnął się w moje życie jako kartka – myśli zapisane w manifeście ugrupowania artystycznego, z którym był związany. Wkrótce ta teoretyczna podstawa zwizualizowała się, gdyż prace Gucia, jak o nim mówiono, trafiają do Polski. „Powraca z wygnania”(1). W ramach wystawy Zamoyski ocalony Muzeum Narodowe w Warszawie prezentowało część prac artysty wraz z pokazem konserwatorskim
(17.05.2019 – 25.08.2019). Niczym w sklepie na półkach ustawiono rzeźby Zamoyskiego, które przetransportowano z małej miejscowości we Francji. To pierwszy epizod, dzięki któremu można było w tak dużej skali poznać warsztat pracy tego niepokornego rzeźbiarza. Kolejny etap – to wystawa o charakterze monograficznym prezentowana w Muzeum Literatury w Warszawie (6.12.2019 do 27.09.2020). Tu pokaz prac artysty został zanurzony w tkankę codzienności Zamoyskiego. Tę wystawę, ze względu na pandemię, prezentowano m.in. online. Po wystawie oprowadzał jej kurator, dr Łukasz Kossowski. (Autorka i kuratorka wystawy - dr Anna Lipa.) Wspomniana prezentacja zostaje przeniesiona do Poznania, artysta, teoretyk powraca do miasta, z którym związany był w chwili, gdy zaczynał tworzyć. Poznańska odsłona - dla mnie - stanowi domknięcie drogi, jaką „przeszedł” rzeźbiarz (wrócił do kraju, co było jego życzeniem). W roku 1918, w marcu w Poznaniu pokazano wystawę grupy Bunt w galerii Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Poznaniu. Niestety zamknięto ją z powodu "niemoralnych" 4 dzieł Zamoyskiego i 1 dzieła Józefa Szmaja (wystawę przeniesiono do galerii przy ul. Berlińskiej w Poznaniu). Wspomniana prezentacja stanowiła pierwszy znaczący krok w karierze artysty, który bunt miał we krwi.(2) Nowa sztuka zBUNTowana, choć natrafiła na falę krytyki, nabiera rozmachu. Wkrótce rzeźby Zamoyskiego m.in. są pokazywane w Berlinie(3). Choć o poznańskim epizodzie Konrad Winkler powiedział, że to przelotny flirt - jednak ważny, gdyż trzeba było [go] przejść, aby dojść do pogodzenia sprzecznych elementów: przypadkowości form naturalnych z zasadą porządkowania i komponowania czystych wartości plastycznych.(4) Zamoyski nabiera świadomości i wkrótce opuszcza grupę, by pójść drogą zaprezentowaną w Muzeum (najpierw w Warszawie, obecnie w Poznaniu).
Trzecia odsłona – wystawa w Muzeum Narodowym w Poznaniu
August Zamoyski. Myśleć w kamieniu
Wystawa poświęcona rzeźbiarzowi porównywanemu z Henrym Moore jest prezentowana w olbrzymiej przestrzeni na dwóch poziomach. Pierwsza sala – w której dominuje biel, zaczyna opowieść biograficzną. Na ścianie prezentuje się drzewo genealogiczne rodziny Zamoyskich podkreślające arystokratyczne korzenie rzeźbiarza. Tu też odnajdujemy zdjęcia pokazujące dom rodzinny w Jabłoniu na Lubelszczyźnie, przedmioty związane z życiem. Dzięki fotografiom, przedmiotom (jak np. łyżwy), filmom kręconymi ręką młodego chłopaka poznajemy krąg zainteresowań artysty. Natura, aktywność fizyczna, uroda życia, wytworność i „klasa” stanowią „opis” tego pierwszego etapu życia Zamoyskiego, który nie pozostaje bez wpływu na charakter jego twórczości, czego dowodem jest m.in. ostatni fragment ekspozycji zatytułowany W stronę sacrum. Na planszy ekspozycyjnej zamykającej wędrówkę po wystawie czytamy: Krąg życia i twórczości artysty zamyka się. Powracają odgłosy życia z rodzinnego pałacu w Jabłoniu, dziecięce śmiechy, gama fortepianowa uparcie ćwiczona, rżenie koni... Układ wystawy ma więc koncepcyjnie postać zamkniętą.
Początek. Z czarno – białych fotografii, z okresu zakopiańskiego, patrzy na nas przystojny, wysportowany mężczyzna, inne – prezentują tylko jego zainteresowania i krąg znajomych (Jan Kasprowicz, Stanisław Przybyszewski, Stanisław Ignacy Witkacy). Wreszcie jest na nich Rita Sacchetto, tancerka, która stała się muzą rzeźbiarza. Wystawę tworzą też jej zdjęcia w różnych kostiumach i wielka zmultiplikowana postać tańczącej kobiety. Wielu odwiedzających galerię zatrzymuje się przy tej prezentacji. Kuratorzy sygnalizują w ten sposób znaczenie spotkania z Ritą, która stała się nie tylko ukochaną, potem żoną, ale i artystyczną partnerką. Ta światowej sławy tancerka tworzy oryginalną koncepcję tańca formistycznego, wraz z mężem Augustem prowadzi w Zakopanem, gdzie zamieszkali po ślubie, działalność edukacyjną. Oboje stają się propagatorami sztuki formistycznej. Długą salę wystawową zamyka szereg rzeźb inspirowanych myślą, której był twórcą Zamoyski: „Zrobić tak, jak w naturze” nie sprawia wielkiej trudności (…) Piękno leży w kompozycji linii kolorów i kształtów – w ich wzajemnym związku. Na środku sali stoi szereg kubików, na których umieszczono rzeźby, niektóre stanowią późniejszą replikę realizacji z wspomnianego okresu (np. Odwaga, ok.1960, replika kompozycji z 1922-23). Uwagę przyciąga praca Ich dwoje V Splecione ciała kobiety i mężczyzny stanowią jedność formalną przez powielenie linii. Choć nie widzimy twarzy kochanków, bije z tej pracy energia wewnętrzna, czujemy żar miłosnego uniesienia. W podobnej konwencji utrzymane są kolejne prace, np. Ich dwoje XI - Taniec zbójnicki, Ich dwoje IV – Wszystko. Sposób ekspozycji sprawia, że mamy wrażenie, że to koniec wystawy, a jednocześnie można sycić wzrok oglądaniem obiektów z różnych perspektyw. Jest w tych realizacjach „coś” nieprzyzwoitego, erotyczny splot tańczących ciał.
Z boku tuż pod zdjęciami z wizerunkiem Rity umieszczono prace – portrety Rity Sacchetto wykonane w brązie i w gipsie. Łza to ich nazwa. Wyciągnięta szyja z dłoniami złożonymi na niej, opadające włosy tworzą intymne zamknięcie. Rita jest niczym Madonna. Emanuje z niej spokój i piękno, chciałoby się rzec klasyczne piękno. Sposób ułożenia dłoni tylko pozornie każe widzieć w niej Matkę Świętą, są to ręce tancerki, wydłużone w pozycji dośrodkowej, za chwilę „rozwiną się” i zacznie się pokaz. W ten sposób artysta „rzeźbił” taniec.
Nieco w cieniu postawiono rzeźbę Lech, być może dlatego, że sam Zamoyski unikał prezentowania tej pracy, o czym można przeczytać w katalogu do omawianej wystawy.(5) Ta rzeźba powstała pod wpływem uczuć patriotycznych związanych z odzyskaniem niepodległości przez Polskę, to grubo ciosana głowa mężczyzny o ostrych kształtach z otwartymi ustami, może w niemym krzyku. Surowy, wapienny portret człowieka, być może sięgający do polskich legend, stanowi dowód ewolucji, jaka zachodziła w twórczości artysty w jej początkach.
Na tym awangardowym tle pojawiają się rzeźby z późniejszego etapu działalności, który zrodził podczas wyjazdów Zamoyskiego do Nowego Yorku oraz Paryża – „powrót do porządku”. W białej sali umieszczono prace stanowiące efekt studiów nad sztuką klasyczną. Tak więc, gdy artysta wraca z wojaży do Jabłonia (1925 r.), zmienia technikę pracy (stosuje kucie bezpośrednie oraz odlew „na wosk tracony”), tworzy akty kobiece subtelne, o gładkich powierzchniach. Szuka ideału piękna i odnajduje Wenus – trzy modelki Franka, Wierka i Nastka. Warto podkreślić, że stosowana przez rzeźbiarza metoda pracy, nawiązująca do sztuki Greków, kucie bezpośrednie, była we wspomnianym okresie postrzegana jako symbol walki o nowoczesność i indywidualność. To też forma walki, jaką toczył artysta z kamieniem. W tej sali urzeczywistnia się idea głoszona przez Zamoyskiego wypisana na ścianie niewielkiej przestrzeni stanowiącej odnogę głównej galerii: Rzeźba to sposób wyrażania siebie, pełnego zespolenia artysty i narzędzia. (…) Nie da się pokonać kamienia, jeśli nie ujarzmi się żelaza.(6) Widzimy więc narzędzia, którymi posłużył się artysta, rzeźbiąc niekiedy monumentalne prace prezentowane na wystawie. Fakt, iż wykonał je samodzielnie, może świadczyć, iż zwrot, który nastąpił w jego artystycznym życiu, nie jest przypadkowy, stanowi świadomy wybór. Rzeźba jednak to trójwymiarowe dzieło, szkoda więc, że sposób ekspozycji obiektów, zwłaszcza w tej sali, uniemożliwił pełne ich doświadczanie, dlatego uwagę zatrzymuje praca wykonana z brązu Franka. Choć wpisuje się w stylistykę okresu „powrotu do porządku”, wyróżnia ją sposób wykonania. Widzimy walkę z materią, ślady pracy, nierówności. Rzeźba bije nie tylko duchowym spokojem, staje się też manifestacją wnętrza artysty. Ten sposób odbioru twórczości Zamoyskiego zostanie też zaznaczony w końcowej części wystawy. Zanim jednak tam trafię – dwa ustępy w biografii rzeźbiarza.
Nowy York – Paryż, Podróże z Matą – tak te etapy zostały zatytułowane przez kuratorów. Sposób ekspozycji tej części wystawy zatrzymuje na dłużej. Ciemne sale, na środku ustawiono małe kino, do którego można wejść z dwóch stron. W środku wyświetlane są filmy, często kręcone ręką rzeźbiarza. Te dokumenty nie ciekawią mnie jako świadectwo życia swojego czasu, ale jako zapis wrażliwości, temperamentu, sposobu postrzegania świata Zamoyskiego. Wciąż widzę niepokornego człowieka, uśmiechniętego, z poczuciem humoru, czego potwierdzeniem jest prezentowany w kolejnej odnodze salki film z udziałem Witkacego. Zabawne miny, gagi, naśladowanie „jarmarcznej rozrywki” prezentują autora Nienasycenia. Stanowią też swoisty zapis postawy rzeźbiarza. Choć na ścianie wyświetlają się miny prezentowane przez Witkacego, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to Zamoyski. Może wynika to z faktu, iż twórca „Czystej Formy” wpływał na Gucia niemal we wszystkich dziedzinach, że byli sobie bliscy. Obaj też trafnie odczytali znaczenie kadru filmowego i fotograficznego.
Ta część wystawy zdominowana przez zdjęcia i filmy każe przystanąć zwiedzającemu również ze względu na rzeźbę. Są to portrety formistyczne Antoniego Słonimskiego oraz Louisa Marcouissa. Przeciwwagą dla tych realizacji awangardy jest Akt stojącej z 1935 roku. Wyrzeźbiona kobieta „otrzymała” twarz ówczesnej partnerki artysty Manety Radwan. Praca postawiona na podwyższeniu bielą marmuru kontrastuje z niemal czarnym tłem. Zestawienie eksponuje urodę dzieła. Gładkie lśniące ciało, pochylona głowa, niemal dziecięce rysy twarzy, zatrzymany krok i ręka przysłaniająca piersi. I nie chodzi tu o wierność odtworzenia, ani idealizację, ale pewną myśl będącą realizacją owego tytułowego myślenia w kamieniu.
Z intymnej przestrzeni wkraczam do ostatniej sali, która onieśmiela mnie wielkością. I znów biel, która „razi” w oczy. W stronę sacrum – nazwa sugeruje przejście do ostatniego etapu życia/ twórczości rzeźbiarza, a przecież w 1939 roku, czyli kiedy opuszcza Polskę ze względu na działania wojenne i kiedy rozpoczyna okres uchodźstwa i emigracji jest jeszcze młodym człowiekiem. Ma 36 lat. Za sobą szereg wystaw. Uznanie. Wspaniały dorobek. Życie w środku artystycznego tygla. Przed sobą 30 lat pracy. I drugie pośmiertne życie. Zanim je zacznie jest Brazylia, przez chwilę zajmuje się nawet hodowlą bydła w okolicach Rio de Janeiro, wreszcie powrót do Francji, gdzie kończy się jego wędrówka. Dlaczego w stronę sacrum? Szukam odpowiedzi w rzeźbach i zgromadzonych dokumentach. Wielkie zdjęcie pięknych dłoni rzeźbiarza. Zniszczone ręce a jednak jest w nich arystokratyczny duch. Arystokraty sztuki. Te same dłonie „utrwalone” w posągu kardynała Adama Sapiehy. Problem przemijania i cierpienia „spina” tę część wystawy. Po jednej stronie odnajdujemy projekt rzeźby Zmartwychwstanie, która stanowi studium własnego nagrobka opracowanego przez rzeźbiarza. Stanowi go ludzkie ciało nienaturalnie wygięte z licznymi bruzdami będącymi też metaforycznie świadectwem zmagania się z życiem. Jest to postać silna, widać to w masywnych ramionach wspartych o podłoże unoszących ciało. Ta praca każe inaczej spojrzeć na artystę. Po drugiej stronie sali niewielkich rozmiarów prace o wymownych tytułach : Ból istnienia, Pieta, a pomiędzy rzeźba Święty Jan Chrzciciel przedstawiająca stojącego mężczyznę - w ekstazie unosi prawą rękę ku górze. Jest nagi z niewielką przepaską na biodrach, ma piękne ciało. Takie, nad jakim pracował rzeźbiarz jako młody mężczyzna. Gdy wspinał się po górach, jeździł rowerem i na nartach. Tu jednak nie ma żadnej maski, o której pisał Zamoyski, komentując swoje życie górne i durne. W liście do Władysława Tatarkiewicza czytamy: Niegdyś odgrywałem rolę, w jakiej chciałem się pokazać. (…) Potrzeba sławy jest tylko oznaką słabości, braku wiary w Boga.(7) Być może tak należy rozumieć „sacrum”, jako oderwanie od tego, co przemijalne, odkrycie istoty sztuki. U schyłku życia Zamoyski twierdził, że rozumie, w czym zawiera się jej sedno.
Ta ostatnia część wystawy czyni z Zamoyskiego postać trochę monumentalną, może przez wielkość rzeźb, które tu dominują, a może zimne światło wprowadza jakąś sterylność, która razi i nie przystaje do mojego wyobrażenia Gucia, tego, którego poznałam, wchodząc na wystawę.
Na pewno cała ekspozycja warta uwagi, można by jednak dopracować sposób eksponowania dzieł. Zmiana ustawienia światła, wprowadzenie tła to istotne elementy tworzące całość. Ostatecznie życie pośmiertnego Augusta Zamoyskiego, które z rozmachem „otwarto”, tworzą jego rzeźby, więc ich prezentacja powinna „przełamać” ograniczenia przestrzeni.
AtenA
1. 15 stycznia 2019 r. w Ambasadzie RP w Paryżu podpisano umowę zakupu całej kolekcji Augusta Zamoyskiego przez Muzeum Narodowe w Warszawie. Kolekcja została pozyskana z pocysterskiego opactwa w Sylvanès na południu Francji oraz z niewielkiego Muzeum Zamoyskiego, utworzonego opodal w Prieuré des Granges. Hélène Peltier, czwarta żona Augusta, całą spuściznę po mężu przekazała opatowi André Gouze’owi. Kierował on Stowarzyszeniem Przyjaciół Opactwa w Sylvanès i chciał stworzyć centrum artystyczno-muzyczne. Muzeum Zamoyskiego, mające być jego częścią, znajdowało się jednak z dala od zabudowań mieszkalnych, w gęstych lasach, nie dało się tam dojechać utwardzoną drogą.
2. A. Zamoyski, mimo arystokratycznego wychowania, wbrew zakazowi rodziny w 1917 roku poślubił tancerkę Ritę Sacchetto.
3. Wystawa Buntu w galerii "Die Aktion" przy Kaiserallee 222 w Berlinie , 7 dzieł Zamoyskiego, m.in. Łza.
4. podaję za: Agnieszka Skalska, Bunt Augusta Zamoyskiego [w:] August Zamoyski. Myśleć w kamieniu, Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza w Warszawie, Warszawa 2019, s. 105.
5. J.w., s. 97.
6. A. Zamoyski.
7. podaję za: Anna Lipa, Wprowadzenie do wystawy „August Zamoyski. Myśleć w kamieniu”, op.cit., s.29.