Wystawa Andrzeja Biernackiego "Anatomia dla plastyków"
Wystawa prac Andrzeja Biernackiego pt. ,,Anatomia dla plastyków” miała miejsce w Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi przy ulicy Piotrkowskiej. Trwała ona od 18 stycznia 2019 do 2 marca 2019.
Andrzej Biernacki to polski malarz, krytyk sztuki, publicysta oraz właściciel Galerii Browarna w Łowiczu, skąd również pochodzi. Studiował na wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie otrzymał dyplom z wyróżnieniem.
Wystawa ta jest pierwszym pokazem twórczości malarza w Łodzi. Prezentuje ona różnorodne układy ludzkich sylwetek – anonimowych kobiet i mężczyzn. Są to obrazy namalowane farbami olejnymi uzupełnione opracowaniem węglem.
Przedstawione przez Biernackiego akty powstały za pomocą bardzo ciekawej, zdeformowanej linii. Czasem trzeba dobrze się przyjrzeć, aby dostrzec układ danej sylwetki, co, według mnie, świetnie nawiązuje do tytułu wystawy, artysta przedstawił bowiem, dosłownie i w przenośni, anatomię. Rozumiem przez to, ciało, które jest głównym obiektem – tym dosłownym, jak i anatomię dla plastyków, czyli zawartą w każdej z postaci emocjonalność, która odgrywa dużą rolę w sztuce. Jest ona ukazana za pomocą rozedrganej linii o dużej grubości, mocnych, wyrazistych kolorów, kontrastu płaskiego podłoża połączonego z grubą warstwą impastu. Emocje wręcz ,,biją” po oczach. Urzekł mnie również sposób pokazania jak rama działa na obraz. Artysta zestawiając obok siebie obrazy, w których występuje rama oraz te, które są jej pozbawione pokazał jej funkcjonalność. Opracowanie dzieła w czerni i bieli oraz namalowana na nim czarna rama, podkreślają daną postać, tworząc kompozycję centralną, która wybija widoczność sylwetki. Myślę, że taka samą rolę odgrywają tutaj bardzo wyraziste kolory, jak na przykład w cyklu czterech prac z czerwonym tłem czy w obrazach z żółtym tłem. Działania te również wzmacniają siłę dzieła, przez co bardziej się one wyróżniają.
Najbardziej zafascynował mnie ogromny kontrast jaki jest zawarty w tej wystawie. Lekkość oraz ciężar linii, kolory, na przykład czerń i biel, wcześniej wspomniane dzieła z obramowaniem i bez oraz zestawienie jasnych sylwetek na ciemniejszych tłach i na odwrót. Nawet medium jakim jest farba i węgiel to przeciwieństwo- mokre i suche. Myślę, że te wszystkie działania podkreślają emocje niesione i przekazywane przez obrazy.
Sama przestrzeń galerii dodawała uroku. Była to mała salka wypełniona pracami artysty, co sprawiało wrażenie znalezienia się w jego małym, artystycznym pokoju. Jesteś tylko ty i jego prace. Stajesz się częścią tej wystawy. Pomijając deformacje własnej sylwetki, wszystko się zgadza. Jesteś obcym człowiekiem, więc anonimowość już jest. Jest ciało, więc anatomia też już zawarta. No i emocje, są częścią nas, pochłaniamy je również z dzieł artysty. Przekazujemy je sobie nawzajem. Myślę, że ta mała salka właśnie do tego może służyć, nie musi, ale na mnie osobiście to zadziałało. Byłam tylko ja i fascynujące prace malarza, co bardzo mnie oczarowało.
Podsumowując, wystawa Andrzeja Biernackiego wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Gdyby nie fakt, że już się zakończyła, polecałabym wybranie się na nią i skonfrontowanie się z emocjami, które zostały przekazane przez malarza za pomocą obrazów. Cieszę się, że miałam okazję wybrania się na wystawę, przeżycie jej emocjonalnie jak i wizualnie, gdyż jej forma jest równie fascynująca, co towarzyszące jej emocje.
Oliwia Sztanka